poniedziałek, 23 września 2013

7. "Event"

Justin Pov


Czy ona musi być taką suką? Pomogłem jej, a ona kurwa nie powiedziała nawet głupiego "dzięki".
W tym momencie tego było już za wiele.. Co ona sobie myślała, że pozwolę się jej tak traktować?
Pomyliła się, ja nie jestem pieprzonym Loganem, albo jakimś innym kolesiem, którego sobie owinęła w okół palca.. Chociaż patrząc na to z innej strony zachowywałem się tak jakbym właśnie nim był.. Co mnie ona może obchodzić, po chuj się wtrącam? Nie powinienem za nią iść.. Nie powinienem wtrącać się w jej życie w jej świat.. Przecież jestem z Ashley..
Na samą myśl o niej ogarnął mnie lekki niepokój.. Musiałem z nią porozmawiać, nie miałem już ochoty się nią zabawiać.. Mimo tego, że jest z niej taka zimna suka też ma uczucia.. Po za tym znudziła mi się.
W momencie kiedy byłem już na dzielnicy gdzie mieści się dom Grande zawibrował mi telefon tym samym rozwiewając moje myśli wyciągnąłem go mając nadzieje, że nie będzie tam żadnego nadchodzącego połączenia, a ni nic w tym stylu ponieważ nie miałem ochoty z nikim rozmawiać..Na moje nieszczęście okazało się, że dzwoni do mnie nie kto inny jak Ashley. Choć prawde mówiąc i tak muszę z nią porozmawiać, ale nie teraz, muszę to przemyśleć, dotknąłem palcem znaku zielonej słuchawki na ekranie, która miała za zadanie odbierać połączenia.
Zatrzymując się, kopnełem kilka kamieni które były na przeciwko mnie, a te rozleciały się na wszystkie strony.
-Czego chcesz? - powiedziałem bez głębszego namysłu
-Bieber gdzie ty się szwędasz? - Powiedziała jak zwykle bez uczuć, jednak po jej głosie poznałem, że niecierpliwi się.
-To nie twoja sprawa Grande, mów czego chcesz - powiedziałem rozglądając się po dzielnicy, tym samym zauważyłem grupkę dziewczyn, które pokazywały na mnie palcami i uśmiechały się. Ignorując je poszedłem przed siebie.
-Zapomniałeś Justin? Ah.. Mogłabym się po tobie tego spodziewać.. Zaraz impreza u Braun powiedziałam jej że na pewno będziemy - powiedziała jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Wkurzyłem się, że decyduje za mnie, normalnie pewnie już byśmy się kłócili, ale pomyślałem, że to będzie idealna okazja żeby z nią porozmawiać na temat naszego pseudo "związku"
-Stoję pod twoim domem - powiedziałem tak by usłyszała kiedy byłem już przy furtce.
-Zaraz będę, nigdzie się nie ruszaj - powiedziała szybko i się rozłączyła.
-Jakbym miał inne wyjście - powiedziałem pod nosem, kiedy usłyszałem przerwanie połączenia.

 Oparłem się o ogrodzenie domu i rozejrzałem po okolicy. Było już dość ciemno.. zerknąłem na godzinę która była widoczna na wyświetlaczu mojego telefonu 22:34. Moje myśli wróciły do Nessy.. jest już tak na prawdę noc... co jeśli ona jest sama w parku, albo jeszcze gorzej Logan ja znowu dopadł? Otrząsnąłem się, to jej własne życie i przecież nie miałem się do niego wtrącać... Na jej własne życzenie i nie będę tego robił.
W tym samym momencie kiedy uświadomiłem sobie ze Ashley już długo nie ma usłyszałem trzask drzwi dobiegający  zza moich pleców:
-Już jestem - krzyknęła swoim irytującym piskliwym głosem
-Zdążyłem zauważyć - powiedziałem po czym bez uczuciowo zmierzyłem ją wzrokiem. Miała na sobie czarne wysokie szpilki, czerwona obcisłą sukienkę która dosięgała jej *aż do ud z dużym dekoltem i czarne dodatki. Włosy miała rozpuszczone jak zwykle zresztą. Wyglądała jak dziwka.. ale nie przejmowałem się tym, przyzwyczaiłem się już, ale teraz już mnie to nie kręciło, choć przyznam szczerze, że kiedyś było inaczej.
-Nie cieszysz się na mój widok? - popatrzała mi w oczy i szybko odwróciła wzrok
-Co kol wiek. Możemy już jechać?  - obróciłem się plecami do niej i poszedłem w stronę samochodu
-Nie otworzysz mi drzwi Bieber? - zapytała odchrząkając
-A nie możesz zrobić tego sama? Masz przecież ręce  - wywróciłem oczami znacząco patrząc w stronę jej dłoni i wsiadłem do samochodu.
Przysięgam że gdyby nie to, że muszę z nią porozmawiać i tym samym zakończyć nasz pseudo "związek" nigdzie bym się dzisiaj nie wybierał i na pewno nie z taka wścibską suka.


**********

 Siedziałem przy stoliku popijając piwo, na przeciwko mnie siedziała jakaś dziewczyna zalotnie się do mnie uśmiechając jednak zignorowałem ją myśląc o Ness,a tak na marginesie ciekawe czy doszła cała do domu,przypomniałem sobie naszą "kłótnie" mimo to,że jej nie znałem mimo to że mnie wkurwiała,w dalszym ciągu się o nią martwiłem. Spojrzałem w stronę Ashley ,tańczyła na parkiecie choć nie wiem czy można nazwać ocieranie się o siebie z jakimś kolesiem tańczeniem, ale pomińmy to. Miałem z nią porozmawiać, ale kompletnie straciłem wyczucie czasu i nawet nie zauważyłem, że była już pijana. Więc rozmawianie z nią o czym kol wiek nie miało by najmniejszego sensu bo i tak by nie zrozumiała.
Po pewnym czasie miałem dosyć siedzenia przy stoliku i patrzenia jak inni sie bawią, nie majac wcale ochoty na co kol wiek. Poszedłem w strone Ashley poinformować ją że wychodzę. Idąc do niej spojrzałem szybko na telefon by sprawdzić która godzina była już 00:34 idealna pora by opuścić to gówniane miejsce. 
-Wychodzę - stanąłem przed nią zasłaniając jej widok na jakiegoś faceta z którym tańczyła.
-Idę z tobą Justin, mamy jeszcze coś do załatwienia - mrugneła do mnie żartobliwie, łapiąc mnie za ramię. Automatycznie odsunąłem się od niej.
-Oj żebyś wiedziała że mamy - powiedziałem pod nosem mając na myśli rozmowe która nas niedługo czeka. Poszedłem w strone wyjścia. Gdy wyszedłem na zewnątrz obejrzałem się za siebie czy Ash idzie za mną, próbowałem nie wybuchnąć śmiechem gdy zobaczyłem jak idzie slalomem i potyka się o własne nogi. Doszedłem do mojego samochodu,nie chciałem być chujem i otworzyłem jej te drzwi, ale tylko dlatego bo była za bardzo pijana aby sama sobie je otworzyć.
-o jednak się nauczyłeś skarbie - powiedziała z satysfakcją i uśmiechem na twarzy
-nie przyzwyczajaj się - syknąłem

 W połowie drogi dostałem sms od mojej młodszej siostry Jazzy z pytaniem o której godzinie zamierzam pojawić się w domu.
Zignorowałem to ponieważ sam nie wiedziałem ile zajmie mi wytłumaczenie Ash że to koniec a po drugie nie będę się tłumaczył przed 16-letnią siostrą.
Zdziwiło mnie to że Ashley ani słowem się do mnie nie odezwała zazwyczaj cały czas o czymś gadała, może źle się czuła bo spożyła naprawdę wielką dawkę alkoholu i zakładam że coś ćpała, ale cieszyłem się że nie muszę znosić jej marudzenia.
Gdy stanąłem samochodem pod jej domem odezwałem się do niej pierwszy raz od czasu imprezy:
-wychodzisz, czy czekasz na zaproszenie - wskazałem placem na drzwi 
-wychodzę - prychnęła poirytowana
gdy wysiadła z samochodu i zauważyła, że ja nie wychodzę, otworzyła drzwi 
-a ty nie idziesz? - zapytała zdziwiona
-przyjadę za chwilę, muszę coś jeszcze załatwić - odpowiedziałem
-będę czekać - odezwała się po raz ostatni i zamknęła drzwi udając się w kierunku domu 
Ruszyłem w kierunku domu Matta, tak miałem świadomość tego że była już 1 w nocy, ale miałem to w dupie musiałem z nim pogadać.
Będąc pod jego domem wysiadłem z auta tym samym wyłączając silnik i otwierając drzwi, a po chwili je zamykając. Otworzyłem furtkę i podeszedłem do drzwi domu, nacisnełem dzwonek 2 razy, ale nikt mi nie otworzył. 
-Co do cholery? -powiedziałem pod nosem
po chwili przypomniało mi się.. Matt wraz ze swoją rodziną wyjechali na weekend do Nowego Yorku do rodziny. Kurwa gdy potrzebuje z nim pogadać nigdy go nie ma, najwidoczniej będę musiał sobie sam z tym poradzić. Ale pomyślałem że wstąpie jeszcze na chwile do domu by wziąć prysznic czy coś.
Gdy wszedłem do auta wyciągnąłem swój telefon i miałem tam 2 wiadomości o Jazzy. Czy ona musi być taka upierdliwa?
Włożyłem kluczki do stacyjki i ruszyłem do domu. Bardzo szybko się tam zjawiłem, bo mieszkam od Matta zaledwie nie całe 2 przecznice.
Wychodząc samochodu, zamknąłem go i poszedłem w stronę mojego domu, ale właściwie to nie był "mój" dom, ponieważ był on bardziej mojego rodzeństwa i rodziców, co prawda bywałem tam często.. Ale mam też swój, w którym szczerze mówiąc przebywam bardzo rzadko. 
Otworzyłem po cichu drzwi, aby nikogo nie obudzić.
Gdy nagle usłyszałem cichy szept, nie musiałem się domyślać do kogo on należał, bo od razu się zorientowałem
-Dlaczego nie odpisywałeś Justin? -Jazzy zapytała wkurzona ale z jej oczu można było można wyczytać troskę
-Jezu nie miałem czasu a teraz daj mi spokój, bo muszę się przebrać i iść załatwić ważną sprawę - powiedziałem znudzony jej przesłuchiwaniem mnie
-Justin ja się po prostu o Ciebie martwie
-Jazz ale naprawdę nie masz o co - mówiąc to podszedłem do niej i przytuliłem ją 
-A teraz idź spać okej?
-Okej
Gdy Jazzy znikła za drzwiami swojego pokoju, podszedłem do szafy i wyjąłem z niej koszulkę w kształcie litery V która była idealnie dopasowana do mojej sylwetki i czarne spodnie.

Nes POV


Wrociłam do domu ponad godzinę temu, nie zdziwiłam ze Ashley nie ma i szerzę mowiąc nie obchodziło mnie to. Siedziałam myśląc o Justinie, o naszej wcześniejszej rozmowie.. nawaliłam i czułam się strasznie z tą świadomością. Źle go potraktowałam kiedy mi pomógł ale sama wtedy nie wiedziałam co mam myśleć. Usiadłam na kuchennym blacie, smarując kanapkę Nutellą, nie byłam głodna ale chciałam się czymś zająć żeby moje myśli tak nie wariowały. Byłam strasznie zmęczona, w dodatku zadręczałam się tą sytuacją. Posmarowana już kanapkę ugryzłam kilka razy i położyłam na blat w tym samym momencie słysząc trzask zamka od drzwi frontowych.
Weszłam do przedpokoju zauważając Ashley.
-Jesteś sama? - rozejrzałam się po korytarzu - A gdzie Justin?
-Pojechał coś załatwić..Po za tym co cie to kurwa obchodzi mała suko - ostatnie zdanie niemal krzyknęła szarpiąc mnie za ramie. Widziałam że jest pijana, przestraszyłam się lekko, odpychnełam ją.
-Spokojnie Ash..ley tylko sie zapytałam - powiedziałam wpatrując się w nią
-Zakochałas sie w moim chłopaku? Chcesz sie do niego dobrać zdziro? Myślisz ze nie zauważyłam jak na siebie patrzycie?! - powiedziała oskarżycielskim tonem
-Nie wiem o czym mówisz Ashley - powiedziałam szybko patrząc w jej oczy
-Zamknij się wiem co mówię - krzykneła i uderzyła mnie w twarz. 



************************************************************
*aż do ud - Jeśli ktoś nie zauważył to był sarkazm :)
************************************************************
Mamy nadzieje, że rozdział się wam spodobał. Jak wiecie lub nie próbujemy rozdziały dodawać na prawdę szybko, jednak zbytnio nie mamy kiedy ich pisać.. Utrudnia nam też to szkoła, więc sami rozumiecie.
Strasznie mało osób czyta nasze opowiadanie, byłybyśmy bardzo wdzięczne gdybyście mogły umieścić link do naszego opowiadania np. na swoim fanpage, twitterze bądź bloogu.

Jak myślicie co zrobi Ness, po tym jak Ashley ją uderzyła?
Dziękujemy za przeczytanie i do następnego rozdziału :))