poniedziałek, 23 września 2013

7. "Event"

Justin Pov


Czy ona musi być taką suką? Pomogłem jej, a ona kurwa nie powiedziała nawet głupiego "dzięki".
W tym momencie tego było już za wiele.. Co ona sobie myślała, że pozwolę się jej tak traktować?
Pomyliła się, ja nie jestem pieprzonym Loganem, albo jakimś innym kolesiem, którego sobie owinęła w okół palca.. Chociaż patrząc na to z innej strony zachowywałem się tak jakbym właśnie nim był.. Co mnie ona może obchodzić, po chuj się wtrącam? Nie powinienem za nią iść.. Nie powinienem wtrącać się w jej życie w jej świat.. Przecież jestem z Ashley..
Na samą myśl o niej ogarnął mnie lekki niepokój.. Musiałem z nią porozmawiać, nie miałem już ochoty się nią zabawiać.. Mimo tego, że jest z niej taka zimna suka też ma uczucia.. Po za tym znudziła mi się.
W momencie kiedy byłem już na dzielnicy gdzie mieści się dom Grande zawibrował mi telefon tym samym rozwiewając moje myśli wyciągnąłem go mając nadzieje, że nie będzie tam żadnego nadchodzącego połączenia, a ni nic w tym stylu ponieważ nie miałem ochoty z nikim rozmawiać..Na moje nieszczęście okazało się, że dzwoni do mnie nie kto inny jak Ashley. Choć prawde mówiąc i tak muszę z nią porozmawiać, ale nie teraz, muszę to przemyśleć, dotknąłem palcem znaku zielonej słuchawki na ekranie, która miała za zadanie odbierać połączenia.
Zatrzymując się, kopnełem kilka kamieni które były na przeciwko mnie, a te rozleciały się na wszystkie strony.
-Czego chcesz? - powiedziałem bez głębszego namysłu
-Bieber gdzie ty się szwędasz? - Powiedziała jak zwykle bez uczuć, jednak po jej głosie poznałem, że niecierpliwi się.
-To nie twoja sprawa Grande, mów czego chcesz - powiedziałem rozglądając się po dzielnicy, tym samym zauważyłem grupkę dziewczyn, które pokazywały na mnie palcami i uśmiechały się. Ignorując je poszedłem przed siebie.
-Zapomniałeś Justin? Ah.. Mogłabym się po tobie tego spodziewać.. Zaraz impreza u Braun powiedziałam jej że na pewno będziemy - powiedziała jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Wkurzyłem się, że decyduje za mnie, normalnie pewnie już byśmy się kłócili, ale pomyślałem, że to będzie idealna okazja żeby z nią porozmawiać na temat naszego pseudo "związku"
-Stoję pod twoim domem - powiedziałem tak by usłyszała kiedy byłem już przy furtce.
-Zaraz będę, nigdzie się nie ruszaj - powiedziała szybko i się rozłączyła.
-Jakbym miał inne wyjście - powiedziałem pod nosem, kiedy usłyszałem przerwanie połączenia.

 Oparłem się o ogrodzenie domu i rozejrzałem po okolicy. Było już dość ciemno.. zerknąłem na godzinę która była widoczna na wyświetlaczu mojego telefonu 22:34. Moje myśli wróciły do Nessy.. jest już tak na prawdę noc... co jeśli ona jest sama w parku, albo jeszcze gorzej Logan ja znowu dopadł? Otrząsnąłem się, to jej własne życie i przecież nie miałem się do niego wtrącać... Na jej własne życzenie i nie będę tego robił.
W tym samym momencie kiedy uświadomiłem sobie ze Ashley już długo nie ma usłyszałem trzask drzwi dobiegający  zza moich pleców:
-Już jestem - krzyknęła swoim irytującym piskliwym głosem
-Zdążyłem zauważyć - powiedziałem po czym bez uczuciowo zmierzyłem ją wzrokiem. Miała na sobie czarne wysokie szpilki, czerwona obcisłą sukienkę która dosięgała jej *aż do ud z dużym dekoltem i czarne dodatki. Włosy miała rozpuszczone jak zwykle zresztą. Wyglądała jak dziwka.. ale nie przejmowałem się tym, przyzwyczaiłem się już, ale teraz już mnie to nie kręciło, choć przyznam szczerze, że kiedyś było inaczej.
-Nie cieszysz się na mój widok? - popatrzała mi w oczy i szybko odwróciła wzrok
-Co kol wiek. Możemy już jechać?  - obróciłem się plecami do niej i poszedłem w stronę samochodu
-Nie otworzysz mi drzwi Bieber? - zapytała odchrząkając
-A nie możesz zrobić tego sama? Masz przecież ręce  - wywróciłem oczami znacząco patrząc w stronę jej dłoni i wsiadłem do samochodu.
Przysięgam że gdyby nie to, że muszę z nią porozmawiać i tym samym zakończyć nasz pseudo "związek" nigdzie bym się dzisiaj nie wybierał i na pewno nie z taka wścibską suka.


**********

 Siedziałem przy stoliku popijając piwo, na przeciwko mnie siedziała jakaś dziewczyna zalotnie się do mnie uśmiechając jednak zignorowałem ją myśląc o Ness,a tak na marginesie ciekawe czy doszła cała do domu,przypomniałem sobie naszą "kłótnie" mimo to,że jej nie znałem mimo to że mnie wkurwiała,w dalszym ciągu się o nią martwiłem. Spojrzałem w stronę Ashley ,tańczyła na parkiecie choć nie wiem czy można nazwać ocieranie się o siebie z jakimś kolesiem tańczeniem, ale pomińmy to. Miałem z nią porozmawiać, ale kompletnie straciłem wyczucie czasu i nawet nie zauważyłem, że była już pijana. Więc rozmawianie z nią o czym kol wiek nie miało by najmniejszego sensu bo i tak by nie zrozumiała.
Po pewnym czasie miałem dosyć siedzenia przy stoliku i patrzenia jak inni sie bawią, nie majac wcale ochoty na co kol wiek. Poszedłem w strone Ashley poinformować ją że wychodzę. Idąc do niej spojrzałem szybko na telefon by sprawdzić która godzina była już 00:34 idealna pora by opuścić to gówniane miejsce. 
-Wychodzę - stanąłem przed nią zasłaniając jej widok na jakiegoś faceta z którym tańczyła.
-Idę z tobą Justin, mamy jeszcze coś do załatwienia - mrugneła do mnie żartobliwie, łapiąc mnie za ramię. Automatycznie odsunąłem się od niej.
-Oj żebyś wiedziała że mamy - powiedziałem pod nosem mając na myśli rozmowe która nas niedługo czeka. Poszedłem w strone wyjścia. Gdy wyszedłem na zewnątrz obejrzałem się za siebie czy Ash idzie za mną, próbowałem nie wybuchnąć śmiechem gdy zobaczyłem jak idzie slalomem i potyka się o własne nogi. Doszedłem do mojego samochodu,nie chciałem być chujem i otworzyłem jej te drzwi, ale tylko dlatego bo była za bardzo pijana aby sama sobie je otworzyć.
-o jednak się nauczyłeś skarbie - powiedziała z satysfakcją i uśmiechem na twarzy
-nie przyzwyczajaj się - syknąłem

 W połowie drogi dostałem sms od mojej młodszej siostry Jazzy z pytaniem o której godzinie zamierzam pojawić się w domu.
Zignorowałem to ponieważ sam nie wiedziałem ile zajmie mi wytłumaczenie Ash że to koniec a po drugie nie będę się tłumaczył przed 16-letnią siostrą.
Zdziwiło mnie to że Ashley ani słowem się do mnie nie odezwała zazwyczaj cały czas o czymś gadała, może źle się czuła bo spożyła naprawdę wielką dawkę alkoholu i zakładam że coś ćpała, ale cieszyłem się że nie muszę znosić jej marudzenia.
Gdy stanąłem samochodem pod jej domem odezwałem się do niej pierwszy raz od czasu imprezy:
-wychodzisz, czy czekasz na zaproszenie - wskazałem placem na drzwi 
-wychodzę - prychnęła poirytowana
gdy wysiadła z samochodu i zauważyła, że ja nie wychodzę, otworzyła drzwi 
-a ty nie idziesz? - zapytała zdziwiona
-przyjadę za chwilę, muszę coś jeszcze załatwić - odpowiedziałem
-będę czekać - odezwała się po raz ostatni i zamknęła drzwi udając się w kierunku domu 
Ruszyłem w kierunku domu Matta, tak miałem świadomość tego że była już 1 w nocy, ale miałem to w dupie musiałem z nim pogadać.
Będąc pod jego domem wysiadłem z auta tym samym wyłączając silnik i otwierając drzwi, a po chwili je zamykając. Otworzyłem furtkę i podeszedłem do drzwi domu, nacisnełem dzwonek 2 razy, ale nikt mi nie otworzył. 
-Co do cholery? -powiedziałem pod nosem
po chwili przypomniało mi się.. Matt wraz ze swoją rodziną wyjechali na weekend do Nowego Yorku do rodziny. Kurwa gdy potrzebuje z nim pogadać nigdy go nie ma, najwidoczniej będę musiał sobie sam z tym poradzić. Ale pomyślałem że wstąpie jeszcze na chwile do domu by wziąć prysznic czy coś.
Gdy wszedłem do auta wyciągnąłem swój telefon i miałem tam 2 wiadomości o Jazzy. Czy ona musi być taka upierdliwa?
Włożyłem kluczki do stacyjki i ruszyłem do domu. Bardzo szybko się tam zjawiłem, bo mieszkam od Matta zaledwie nie całe 2 przecznice.
Wychodząc samochodu, zamknąłem go i poszedłem w stronę mojego domu, ale właściwie to nie był "mój" dom, ponieważ był on bardziej mojego rodzeństwa i rodziców, co prawda bywałem tam często.. Ale mam też swój, w którym szczerze mówiąc przebywam bardzo rzadko. 
Otworzyłem po cichu drzwi, aby nikogo nie obudzić.
Gdy nagle usłyszałem cichy szept, nie musiałem się domyślać do kogo on należał, bo od razu się zorientowałem
-Dlaczego nie odpisywałeś Justin? -Jazzy zapytała wkurzona ale z jej oczu można było można wyczytać troskę
-Jezu nie miałem czasu a teraz daj mi spokój, bo muszę się przebrać i iść załatwić ważną sprawę - powiedziałem znudzony jej przesłuchiwaniem mnie
-Justin ja się po prostu o Ciebie martwie
-Jazz ale naprawdę nie masz o co - mówiąc to podszedłem do niej i przytuliłem ją 
-A teraz idź spać okej?
-Okej
Gdy Jazzy znikła za drzwiami swojego pokoju, podszedłem do szafy i wyjąłem z niej koszulkę w kształcie litery V która była idealnie dopasowana do mojej sylwetki i czarne spodnie.

Nes POV


Wrociłam do domu ponad godzinę temu, nie zdziwiłam ze Ashley nie ma i szerzę mowiąc nie obchodziło mnie to. Siedziałam myśląc o Justinie, o naszej wcześniejszej rozmowie.. nawaliłam i czułam się strasznie z tą świadomością. Źle go potraktowałam kiedy mi pomógł ale sama wtedy nie wiedziałam co mam myśleć. Usiadłam na kuchennym blacie, smarując kanapkę Nutellą, nie byłam głodna ale chciałam się czymś zająć żeby moje myśli tak nie wariowały. Byłam strasznie zmęczona, w dodatku zadręczałam się tą sytuacją. Posmarowana już kanapkę ugryzłam kilka razy i położyłam na blat w tym samym momencie słysząc trzask zamka od drzwi frontowych.
Weszłam do przedpokoju zauważając Ashley.
-Jesteś sama? - rozejrzałam się po korytarzu - A gdzie Justin?
-Pojechał coś załatwić..Po za tym co cie to kurwa obchodzi mała suko - ostatnie zdanie niemal krzyknęła szarpiąc mnie za ramie. Widziałam że jest pijana, przestraszyłam się lekko, odpychnełam ją.
-Spokojnie Ash..ley tylko sie zapytałam - powiedziałam wpatrując się w nią
-Zakochałas sie w moim chłopaku? Chcesz sie do niego dobrać zdziro? Myślisz ze nie zauważyłam jak na siebie patrzycie?! - powiedziała oskarżycielskim tonem
-Nie wiem o czym mówisz Ashley - powiedziałam szybko patrząc w jej oczy
-Zamknij się wiem co mówię - krzykneła i uderzyła mnie w twarz. 



************************************************************
*aż do ud - Jeśli ktoś nie zauważył to był sarkazm :)
************************************************************
Mamy nadzieje, że rozdział się wam spodobał. Jak wiecie lub nie próbujemy rozdziały dodawać na prawdę szybko, jednak zbytnio nie mamy kiedy ich pisać.. Utrudnia nam też to szkoła, więc sami rozumiecie.
Strasznie mało osób czyta nasze opowiadanie, byłybyśmy bardzo wdzięczne gdybyście mogły umieścić link do naszego opowiadania np. na swoim fanpage, twitterze bądź bloogu.

Jak myślicie co zrobi Ness, po tym jak Ashley ją uderzyła?
Dziękujemy za przeczytanie i do następnego rozdziału :)) 

niedziela, 15 września 2013

6. Back Logan

Nes Pov:
-Słuchaj Ness, nie chciałem być skurwysynem czy coś.. tylko... - powiedział, odchodząc parę kroków w tył.
-Ale byłeś, Justin koniec tematu - powiedziałam szybko, po czym obróciłam się idąc w stronę drzwi od domu
-Kurwa Nes, dlaczego ani ja a ni twoja siostra nie wiemy, że twój były chłopak to przywódca najgroźniejszego gangu w Californi?! - Krzyknął idąc w moją stronę
O mało co się nie zakrztusiłam, skąd on to wiedział.... Kto mu to powiedział.. Czyżby Logan, znowu próbował się do mnie zbliżyć? Przecież dałam mu jasno do zrozumienia że z nami koniec... Ten kto powiedział to Justinowi to na pewno nie on.. 
-S-skąd to wiesz? - powiedziałam cicho obracając się w jego stronę
-Nie ważne - powiedział szybko po czym obrócił się idąc w stronę samochodu
-KURWA JUSTIN JASNE, ŻE TO WAŻNE. TO MOJE ŻYCIE WIĘC SIĘ W NIE, NIE WTRĄCAJ - krzyknęłam wystarczająco głośno, aby usłyszało nas całe osiedle. Nawet nie zauważyłam kiedy Justin był już w samochodzie. Spojrzał na mnie z nad otwartej szyby, jakby sprawdzał czy idę do domu. Postanowiłam zignorować go tak jak on mnie i poszłam w stronę parku.

JUSTIN POV: 
Ta dziewczyna nie zdawała sobie sprawy jak spieprzyła sobie życie, bedąc byłą dziewczyna tego kolesia. Przecież on chce do niej wrócić i wiem że ten gnojek jest w stanie zrobić wszystko aby dostać to czego chce. Co jest najgorsze? Że mam namyśli dosłownie wszystko może sie posunąć nawet do morderstwa i wcale nie przesadzam znam Logana i jego motto którym się kieruje "skoro ja tego nie dostane nikt inny nie będzie tego miał" 
Pomimo tego że wiem do czego on jest zdolny,ani trochę się go nie boję,ja i on wiemy że gdyby przyszło co do czego mógłbym go nawet zabić, a on nic by na to nie poradził.
Starałem się ignorować myśli. Szybko wyszedłem z samochodu, odwracając się i zamykając go, pobiegłem za Nes. Nie myślałem o niej jak o pierwszej lepszej dziewczynie z Californii. Ona nie jest tylko "ładna" coś mnie do niej ciągnie. Nie jestem w stanie określić co to. To jest dziwne bo znałem ją nie cały tydzień, a martwiłem się o nią bardziej niż o kogoś innego.  

NES POV
 Żałosne Logan bawił się moimi uczuciami, oszukiwał, zdradzał, a po kilku tygodniach wrócił jakby nigdy nic prosząc o kolejną szanse.Tyle że jednego nie przemyślal. Ja nie jestem łatwa nie dam mu tej drugiej szansy a prosząc mnie o nią on tylko się upokarza. Mógł przemyśleć to wcześniej teraz jest już za późno. A co jest najlepsze? Kiedy byliśmy w naszym "związku" i ja popełniłam mały błąd, on warczał na mnie, że nie zasługuje na przebaczenie. Ironia.
Moi przyjaciele mieli racje aby się z nim nie wiązać, ale ja jak zwykle musiałam postawić na swoim, po prostu potrzebowałam kogoś komu by na mnie zależało komuś dla kogo byłabym całym jego światem,myślałam że to będzie Logan jak mogłam myśleć że jakiś gangster bez uczuć któremu zależy tylko na  s e x i e  byłby właśnie tym kimś. On tylko bawił się moimi uczuciami, a teraz wrócił ponieważ dziewczyny z którymi się zabawiał już mu się znudziły.
Gdy w końcu wyrzuciłam te myśli o przeszłości z Loganem, byłam już w samym środku parku. Spojrzałam w niebo. Wyglądało jakby zaraz miało padać, ale zbytnio sie tym nie przejęłam chociaż nie byłam ubrana odpowiednio na deszcz. Miałam na sobie tylko czarne rurki, czarne conversy i białą bluzkę na krótki rękaw z szarym napisem "california". Stałam tak jeszcze chwile kiedy ktoś mnie popchnął, prawie straciłam równowagę, gdy w pewnej chwili objęły mnie umięśnione ramiona. Chciałam coś powiedzieć gdy bardzo dobrze znany mi głos wyprzedził mnie. 
-No co jest skarbie? Stęskniłaś się? - powiedział Logan, poruszając zabawnie brwiami. 
W tym momencie przeklęłam swoje życie. Dlaczego spośród tysiąca ludzi którzy mieszkają w tym mieście, spośród tyle parków musiałam spotkać akurat go?
Chciał mnie pocałować jednak go odepchnęłam. Niepotrzebnie go wkurzyłam. Podszedł do mnie z powrotem i z siłą przyciągnął mnie do siebie, mocno i agresywnie przyciskając swoje usta do moich.
-zostaw mnie kurwa - krzyknęłam próbując go odepchnąć. Brzydziłam się go, a jeszcze bardziej go nienawidziłam.
Jednak on chyba nie zamierzał mnie posłuchać i i dalej kontynuował bawienie się mną. Przyciągnął mnie jeszcze bardziej i naparł swoje ciało na mnie, ściskając moje pośladki.
-ZOSTAW MNIE! - wykrzyczałam po raz kolejny, a łzy napłynęły do moich oczu.
Bałam się Logana,nie chciałam aby on mnie dotykał,nie chciałam nawet stać obok niego, nie chciałam mieć z nim  n i c  wspólnego, ale on tego nie potrafił zrozumieć.
Gdy Logan zobaczył że łzy spływają mi po policzku,zaśmiał się i powiedział
-Nie płacz suko,przecież jeszcze niedawno podobało Ci się to-mówiąc to dotykał mnie swoją ręką po moim prawym policzku.
-Nie dotykaj mnie-syknęłam przez zaciśnięte zęby,a łzy leciały mi po policzkach
JUSTIN POV:
Szedłem jeszcze dłuższą chwilę za Nes kiedy zauważyłem jak się zatrzymuje. Niedaleko jej zauważyłem też zgadnijcie kogo? Niejakiego Logana Area. Myślałem że się tam umówili więc schowałem się za drzewo. To było życie Nessy, co kol wiek między nimi było i jest-to nie moja sprawa. 
Wyciągnąłem telefon, analizując nieprzeczytane sms-y między innymi od Ash i mamy. Nie chciało mi się ich teraz czytać więc schowałem z powrotem swojego czarnego i'phona. Po chwili usłyszałem krzyk Nes. Spojrzałem w jej stronę i to co zobaczyłem sprawiło ,ze zupełnie straciłem nad sobą kontrole. Widok płaczącej dziewczyny,i tego gnojka dobierającego się do niej, to był idealny moment aby zrobić coś temu sukinsynowi, tak naprawdę dawno powinienem już to zrobić. Podbiegłem do nich. Zdając sobie sprawe ,że Nes mnie zauważyła, ale nic nie powiedziała, popatrzyła tylko na mnie błagalnym wzrokiem. Podszedłem wolniej do Logana, delikatnie go szturchając i kiedy się odwrócił wymierzyłem cios pięścią prosto w jego szczękę.
-NIE SŁYSZAŁEŚ CO ONA KURWA POWIEDZIAŁA? - krzyknąłem i kopnąłem go w brzuch kiedy ten z bólu zwinął się na ziemi.
Widziałem po nim że był zaskoczony że ktoś mu przerwał zabawę z Ness,nie spodziewał się tego, a zwłaszcza nie spodziewał się że to będę ja. Uśmiechnąłem się z satysfakcji gdy zobaczyłem że jęczy z bólu na ziemi. Gwałtownie odwróciłem się w stronę Nes, zauważyłem że zakrywa usta dłonią, spodziewałem się, że tak zareaguje, nie wiedziała, że za nią szedłem dlatego jej reakcja była taka a nie inna, po prostu była zdziwiona.
Podszedł do Logana przykucnąłem koło niego, aby być na jego poziomie ponieważ jeszcze leżał na ziemi.
-Więcej razy się do niej nie zbliżaj rozumiesz?- powiedziałem stanowczo, zaciskając zęby
-Wypierdalaj Bieber, ona jest moją suką i zrobie z nią co będę chciał- mówiąc to zaśmiał się i chciał wstać
-Co ty kurwa powiedziałeś? Ona nie jest suką- powiedziałem podnosząc głos i szybko wstałem kiedy on już zdążył to zrobić uderzyłem go, z jego wargi poleciała krew, nie drgnął oblizując usta, cofnął się o pare kroków w tył.
-Powiedz mi o chuj Ci chodzi Bieber? Ooo.. nasz groźny Justin wreszcie zburzył ten mur w okół siebie "Nigdy się nie zakocham"? - Zaśmiał się, wycierając usta w rękaw bluzy którą miał na sobie. 
-Nie o to chodzi.. - powiedziałem zagryzając wargę
-To powiesz o co chodzi, czy mam się sam dowiedzieć? - Mówiąc to znacząco popatrzał w stronę Nessy.
-Spierdalaj Logan do swojego zasranego gangu i nigdy nie wracaj- Warknełem, zasłaniając Nes.
-Jeszcze się policzymy Bieber - wysłał w naszą stronę ostatnie spojrzenie, po czym odszedł. 
Zupełnie pokazał jaki z niego frajer i że nie potrafi sobie poradzić bez swoich kumpli. 
Czy on naprawdę myślał, że ja mu odpuściłem?  Miałem takie same zamiary co do niego, jak on do mnie "jeszcze się policzymy". Normalnie ten gnojek leżał by już na ziemi błagając o życie, ale nie chciałem robić takiej sceny w miejscu publicznym, a zwłaszcza przy Nes. Wiedziałem, że po śmierci jej mamy to wszystko ją przerastało, więc nie chciałem nabawiać jej kolejnych zmartwień. 
-Wszystko okej? - odwróciłem się w stronę Nes, próbując złapać ją za rękę. 
-Po co się wtrącasz Justin, nie możesz mi dać spokoju? Najpierw jesteś dla mnie skurwysynem, a potem tak po prostu za mną idziesz i...
- nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Co ty sugerujesz? Nie potrzebnie za tobą szedłem? Kurwa powinnaś mi być wdzięczna - Krzyknełem, przeczesując swoje idealnie ułożone włosy palcami.
-Sama bym sobie poradziła, nie musiałeś tego robić - powiedziała spuszczając głowe w dół
-Poradziłabyś sobie? - prychnęłem - Nie zapowiadało się na to.
-Po prostu odejdź, chce być sama... - powiedziała odwracając się i idąc w drugą stronę z dala ode mnie
-Jasne, zostaw mnie, nawet nie podziękuj za to co dla Ciebie zrobiłem - Krzyknełem za nią wściekły i poszedłem w stronę domu Ashley, który teraz w pewnym sensie był też domem Nes.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak wiecie dawno nie dodawałyśmy rozdziałów, musieliście czekać na ten dokładnie dwa tygodnie.. Ale od dzisiaj to się zmieni i rozdziały będą najpóźniej dodawane raz na 8-9 dni, mogą być wcześniej np. Co 7,6 dni, nie raz nawet co dziennie.. Ale nigdy nie później :)
Przepraszamy że musieliście tyle czekać na ten rozdział, ale jak wiecie zaczęła się szkoła..
I tak na prawdę trudno w tygodniu znaleźć czas na napisanie czego kol wiek..
Zresztą koniec tłumaczenia.. Po prostu ten rozdział trochę się opóźnił, następny będzie na pewno już wkrótce, ponieważ już bierzemy się za pisanie :)
Przepraszamy za drobne błędy interpunkcyjne lub literówki.. Ale chciałyśmy dodać ten rozdział jak najszybciej, więc już tego nie zmieniałyśmy.
Dziękujemy za przeczytanie.
Przeczytałeś = Dodaj komentarz
To bardzo motywuje :)

Jak myślicie co zrobi Justin? Co zrobi Ness?
Czy Logan da im spokój?

Następny rozdział, będzie na pewno bardziej emocjonujący..
Zostańcie z nami :)